Komentarze: 0
Hej. Właśnie się opisałam około godziny i wszystko mi wcięło. Aż się popłakałam, bo wyzewnętrziłam pól swojego życia i pyk... Wszystko znikło. A teraz będę musiała zaraz iśc do moich dziubdziów i czekać aż się obudzą na żarcie. Masakra. W tygodniu spróbuję znowu, choć nie wiem, czy będę miała jeszcze zacięcie. Dzisiaj był jakiś sprzyjający mi dzień a tu sprzęt zrobił mi na złość. Cholera jasna. Całe życie w pigułce i na nic. W skrócie. Dół w moim życiu goni drugi dół, który ustawia się w długiej kolejce za nieskończenie ostatnim dołem. Coś strasznego, Poprzez ciążę pełną stresów, rozstań i powrotów, szpitala, zastrzyków po końcówkę pełną niewiadomych czy uda się urodzić, gdzie to się stanie i co będzie potem. W domu czekał partner, prawie przyszły, niedoszły mąż, nie wiadomo czy związek czy rozstanie i dwóch małych dwu kilowych szkrabów. Rodzice daleko, czterdziestka na karku i świadomość, że ze wszystkim powinnam poradzić sobie sama nie polepszały mojego samopoczucia. A teraz - dzidzie mają ponad dwa lata, ja regularnie co dwa dni zastanawiam się co tu robię i dlaczego z nim i wpadam w coraz większego doła. Urlop macierzyński, potem wychowawczy, izolacja od ludzi i pracy (jakakolwiek by nie była), pieluchy, bajki, brak normalnego życia... Nie zrozumcie mnie źle, nie zamieniłąbym dzidziów na nic innego, kocham ich do szaleństwa i choć nie raz wkurzają mnie do białości nie oddałabym ich nikomu, tylko powoli zaczyna mnie nie być. Zaczyna nie być dziewczyny, która miała mnóstwo znajomych, siedziała w domu jak była chora, otaczała się znajomymi przyjaciółmi, latała na siłownie, basen, dyskoteki. Jest dziewczyna zamknięta w pieluchach, w świecie bajek z disney junior, obiadów dla lubego i dzieci, w świecie gu gu, ga, ga. Zaczyna jej brakować słów, już nie mówiąc o koleżankach, plotkach, kawach, herbatach, wyjściach do kina, dyskoteki i na głupi shoping, którego nawet nie lubiła a teraz dałaby się za niego pokroić. I co będzie? Dochodzi do tego życie z osobą zupełnie inną charakterem, z którą nieraz zdażają się kłótnie o pierdoły i o poważne rzeczy. Z osobą, która ma za złe każdy przejaw osobowości inny niż osobowość mamuśki, która wstydzi się mówić kolegom gdzie pracuję, która najchętniej pozbawiła mnie możliwośći myłenia, decydowania i samodzielności, jednocześnie mówiąc, że się uwsteczniam i powinnam wreszcie zacząć coś ze sobą robić. Szkoła czy coś... Mimo, że mam doktorat i chyba jednak taka głupia nie jestem. Lipa po całości. Jutro ciąg dalszy, jak tylko dam radę bo zaczyna się pora nocnego żarcia.
A pro pos jeśli ktoś zna sposób aby oduczyć dzidzie jedzenia w nocy to ozłocę. Pa